W konsekwencji pandemii w całej Afryce brakuje pieniędzy na ochronę dzikiej przyrody i walkę z kłusownictwem. Właściciele ziemscy i lokalne społeczności posiadające tereny łowieckie utraciły dochody, a kłusownicy są bezkarni.
Wszyscy odczuli brak komercyjnych myśliwych i docenili ich rolę w całym systemie ochrony przyrody. Wzrost aktywności kłusowników wymusił między innymi na rządzie Botswany ponowne uzbrojenie swoich strażników.
Politycy tego kraju chcieli zrezygnować ze sprzedaży polowań, ale ten pomysł okazał się finansowym fiaskiem. W ramach tego projektu postanowił również rozbroić strażników w 2018 roku. Niestety przez dwa lata zostało zabitych 60 nosorożców, co było bezpośrednim powodem zmiany polityki.
W sąsiednich krajach strażnicy są uzbrojeni tak samo jak policja. Walką z tym nielegalnym procederem w Botswanie toczyło wojsko, które tylko w tym roku zastrzeliło 17 kłusowników, ale jak widać bez myśliwych nie umieją sobie poradzić.