sobota, 12 października, 2024

Autor

Legenda kynologii

Andrzej Brabletz urodził się w Ulinie Wielkiej, ale pod koniec lat 40. rodzice przeprowadzili się do Poznania. Tam Andrzej ukończył szkołę średnią i Akademię Medyczną. Po studiach rozpoczął pracę w Poznańskim Ośrodku Kardio-Pulmunologicznym w Kowanówku W 1977 roku został ordynatorem Oddziału Torakochirurgii. W połowie lat dziewięćdziesiątych przeniósł się do Kliniki Torakochirurgii w Poznaniu, gdzie wiele lat pełnił funkcję ordynatora.

Myśliwy i kynolog

Był członkiem koła łowieckiego „Nad Flintą”, które dzierżawi tereny na skraju Puszczy Nadnoteckiej. Tam polował głównie na grubego zwierza. W myśliwskim życiu towarzyszyły Mu jamniki szorstkowłose i jeden z pierwszych przedstawicieli wyżłów włoskich w Polsce – szorstkowłosa Penelope.

Łowiectwo i kynologia to nie były jedyne pasje Andrzeja, ale to z nich był najbardziej znany. Był członkiem Zarządu Oddziału poznańskiego Związku Kynologicznego w Polsce, członkiem Zarządu Głównego, a także przedstawicielem ZKwP w Komisji do spraw Wyżłów Kontynentalnych Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI).

Był wieloletnim przewodniczącym Klubu Wyżłów przy ZKwP. Jego praca dla polskiej kynologii została doceniona i jako jeden z nielicznych otrzymał tytuł „Honorowego Członka Związku Kynologicznego w Polsce”.

Międzynarodowy sędzia

Swoje pasje realizował również w Polskim Związku Łowieckim. Andrzej był przewodniczącym Komisji Kynologicznej przy Naczelnej Radzie Łowieckiej, która między innymi odpowiadała za kształt regulaminów prób i konkursów pracy psów myśliwskich. Bardzo dbał o to, by nasze regulaminy były zgodne z wytycznymi FCI. Za swoją działalność został odznaczony ZŁOMEM.

Andrzej był międzynarodowym sędzią eksterieru grup III, IV, V, VI, VII, VIII i X FCI – jak mi kiedyś powiedział: „Chcę sędziować wszystkie psy myśliwskie”. Międzynarodowym sędzią pracy psów myśliwskich łącznie z prawem sędziowania Field Trialsów na kuropatwie wyżłów kontynentalnych i angielskich. Wiele lat asystowałam Mu w pracy w polu, nieco krócej na wystawowym ringu – był uważnym sędzią, bardzo życzliwym dla psów i ich przewodników, chętnie dzielił się swoją ogromną wiedzą o psach.

Miał wielkie poczucie humoru, co nieraz pomagało rozładować sytuacje podczas pracy z psami. W czasie konkursów o Puchar Europy w Field Trialsach rozgrywanych w Łomży, gdzie miałam okazję obserwować pracę Andrzeja. Chcąc przewodnikom psów i sobie ułatwić życie opanował potrzebne słownictwo w języku włoskim.

Kolekcjoner i bibliofil

W 2000 roku pracowałam nad nowym pismem dla myśliwych-kynologów, miało się nazywać PSY RASY MYŚLIWSKIE. Naturalne wydawało mi się wciągnięcie do redakcji Andrzeja, z jego pasją, wiedzą i umiejętnością pisania – nie zawsze wiedza i dobry sposób jej przekazania idą w parze. To wtedy okazało się, że był autorem ponad 200 artykułów zamieszczanych w prasie medycznej (wszak był uznanym lekarzem!).

Nasza współpraca trwała dobrych kilka lat, zaowocowała również wydaniem kilku książek z dziedziny kynologii łowieckiej. Andrzej publikował swoje prace również w „Łowcu Polskiem” i periodyku wydawanym przez ZG ZKwP „Pies”.

Przy tym wszystkim był bibliofilem, zbierał książki, pisma okolicznościowe i druki związane zarówno z łowiectwem, kynologią, oraz historią Polski i polską poezją. Jego kolekcje i opowieści o dawnych łowach, zwyczajach oraz psach często gościły na łamach naszej gazety.

Andrzeju! Spoczywaj w spokoju i niech knieja Ci wiecznie szumi.

Hanna Ludowicz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Wtorkowy protest myśliwych

Wydarzeniem bardziej medialnym niż rzeczywistym był myśliwski protest myśliwych pod Ministerstwem Klimatu i Środowiska.

Szwecja wolna od ASF

W zeszłym roku afrykański pomór świń wykryto w Szwecji. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu myśliwych udało się skutecznie zlikwidować ognisko ASF.

Alarm bombowy dla miasta Warszawy

Dzisiaj przetestowano w stolicy system ostrzegania mieszkańców przed nalotem bombowym, a w tym samym czasie podsekretarz Dorożała deprecjonuje część systemu obrony cywilnej!

Zaatakował i zabił

W sobotę 5 października na Słowacji niedźwiedź zaatakował i zabił grzybiarza. To kolejny śmiertelny przypadek na Słowacji. Tym razem ofi...

W „Gospodzie pod Dębem” ekosi nie b...

Myśliwi po raz kolejny udowodnili, że potrafią w jednym szeregu razem z wojskiem i strażakami walczyć z żywiołem, jakim jest powódź. Przeciwników polowań na wałach nikt nie widział.

W obronie koniecznej

Trzej młodzi myśliwi polujący na kaczki zostali otoczeni przez watahę wilków. Musieli się bronić i zabić objętego ochroną drapieżnika.