Anatolij Kholyavka kończy w październiku 60 lat. Wszyscy wołają na niego „Dziadek”, bo jest jednym z najstarszych obrońców Irpienia Planował wyjechać do cieplejszych krajów, ale teraz uważa, że musi odbudować zniszczoną Ukrainę. „Jestem kierowcą ciężarówki. Podróżowałem i widziałem, co się dzieje w Gruzji, Naddniestrzu. Byłem gotowy. Wiedziałem, co robić. Nie miałem wątpliwości.”
Bez chwili wahania, gdy rozpoczęła się wojna, z błogosławieństwem żony Anatolij udał się do miejscowej obrony w rodzinnym Irpieniu. „Byłem w kolejce 178 miejscu. Nie chcieli mnie zabrać. Powiedzieli, że zadzwonią, bo nie ma broni. Odpowiedziałam, że nic nie potrzebuję – wszystko mam i usłyszałem… Jak coś masz to do ochrony! Wtedy odbyła się pierwsza bitwa, więc wstałem i wyszedłem z domu, chwytając swój karabin. Rosyjscy spadochroniarze chcieli bardzo szybko wjechać do stolicy. Mieszkańcy Irpienia nie dla pieniędzy, nie dla nagrody, ale z obowiązku bronili swojego miasta. Uważam za zaszczyt walczyć z takimi ludźmi.”
„Dziadek” jedną ręką przyciska do piersi swój sztucer, a w drugiej ściska garść kluczy. „Teraz to tylko mój talizman… Klucze do domu w Irpieniu. To wszystko, co zostało z mojego domu. Moja córka dała mi ten breloczek. Dom spłonął, pozostały tylko ściany.”
Anatolij cieszy się, że jego żona została ewakuowana. „Nie chciała iść.” Członkiem rodziny był również Toshka. „Zawsze go zabierałem na polowanie, gdy wychodziłem bronić Irpienia pamiętam jaki był szczęśliwy. Zaczął biegać za mną, machać ogonem…” Anatolij nie może kontynuować. Milczymy razem.
Atoshka zginęła w nierównej walce z bezpańskimi psami. Do ostatniej chwili bronił swojego domu. Anatolij zapytany, czy planuje mieć nowego czworonożnego przyjaciela? Natychmiast odpowiada „Oczywiście!”
Rosjanie byli zdumieni organizacją i skutecznością Ukraińców. Wyglądali jak zwykli ludzie, ale walczyli jak siły specjalne przebrane za bezdomnych! Sieć ochrzciła ich „Cybergami Irpienia”.
Anatolij na własne oczy się przekonał, że prawdziwi superbohaterowie mieszkają w jego rodzinnym mieście. „Niektórzy nie mogą w to uwierzyć, ale jestem z natury dobry. Ale po tym, co się stało, moja życzliwość poszła w określonym kierunku. Rosjanie zabili naszą litość”.
Fragmenty artykułu i fotografie Hałyna Serniwka opublikowanego przez m.censor.net