niedziela, 26 października, 2025
Strona głównasliderPrzystrzelanie w bałaganie

Autor

Przystrzelanie w bałaganie

Nie ma głupszego przepisu, niż ten, który mówi o przystrzelaniu broni. Trudno uwierzyć, że czterech linijkach tekstu regulaminu polowań udało się pomieścić tyle niedomówień i herezji.

Reklama

Zły przepis jednak trwa jak skała i dostarcza myśliwym co i rusz kłopotów dyscyplinarnych. Czym jest przystrzelanie ? Większość posiadaczy broni odpowie intuicyjnie – jest to takie wyregulowanie przyrządów celowniczych, korygowane w trakcie tej operacji strzałami kontrolnymi, aby na ustalonym dystansie pocisk uderzał w punkt, lub jak najbliżej punktu, w który – zgodnie z intencją strzelającego – uderzyć powinien.

Reklama

I właśnie definicja przystrzelania, zawarta w regulaminie polowań, jest pierwszym błędem, jaki napotykamy. Par. 2 pkt 17 głosi: Przystrzelanie broni – rozumie się przez to wyregulowania przyrządów celowniczych, a następnie sprawdzenie na strzelnicy celności oddawanych strzałów. Niby to samo, a jednak dramatycznie nie to samo.

Czytając dosłownie należy uznać, że rozporządzenie wymaga, aby myśliwy w zaciszu domowym kręcił wieżami lunety, następnie jechał na strzelnicę i tam sprawdzał, jaki efekt to kręcenie dało. Że na strzelnicy, to oczywiste. Trudno, by przystrzeliwać broń w jakiejś starej żwirowni, czy z ambony. Jednak zapisany w rozporządzeniu wymóg, by przystrzelanie odbywało się na strzelnicy, jest kolejnym błędem. Dlaczego?

Reklama

Ponieważ kwestię tę rozstrzyga Ustawa o broni i amunicji. Jej art. 45 głosi, że broń palna oraz inna broń zdolna do rażenia celów na odległość może być używana w celach szkoleniowych lub sportowych tylko na strzelnicy. Ustawa jednocześnie w art. 51 ust. 2 pkt 17 przewiduje za złamanie tego wymogu karę aresztu lub grzywny. Skoro sprawę rozstrzyga akt normatywny wyższego rzędu, czyli ustawa, to powielanie ustawowej normy w akcie niższym, czyli w rozporządzeniu, jest oczywistym błędem legislacyjnym.

Przystrzelana, czyli jaka?

Regulamin polowań w par. 8 pkt 2 głosi, że myśliwy jest obowiązany do przystrzeliwania broni, co najmniej raz w roku. Ta krótka norma wyczerpuje wszystko, co prawodawca miał do powiedzenia w sprawie przystrzelania broni. Użycie sformułowania „broni” zawiera w dorozumieniu oczywisty wymóg przystrzeliwania nie tylko luf, strzelającym pociskami kulowymi, ale także strzałów śrutowych, co jest absurdem. Sformułowanie „myśliwy obowiązany jest do przystrzeliwania” wymusza to, aby obowiązku tego dokonał osobiście użytkownik broni, a tym samym zakazuje zlecenie tej czynności np. bardziej doświadczonemu koledze, instruktorowi strzelectwa, czy też rusznikarzowi.

Reklama

To jednak błędy poboczne. Katastrofę niesie to, że przepis nie reguluje, jaką broń można uznać za przystrzelaną, a jaką nie. Czyli nie wskazuje średnicy pola koła, w którym muszą się mieścić przestrzeliny, nie mówi o liczbie strzałów, które muszą być oddane do tej oceny, milczy o dystansie, dzielącym strzelca od tarczy.

W efekcie nie wiadomo, czy bronią przystrzelaną jest broń, która na dystansie stu metrów daje skupienie trzech oddanych strzałów w polu koła o średnicy np. 10 centymetrów, ze średnim punktem trafienia oddalonym od punktu celowania nie bardziej, niż np. 4 centymetry, czy też bronią przystrzelaną można uznać broń, która na dystansie 50 metrów daje skupienie pięciu strzałów w polu koła o średnicy 30 centymetrów, przy średnim punkcie trafienia oddalonym od punktu celowania np. o 20 centymetrów!

Absolutna, bezgraniczna dowolność

Dla jednego broń przystrzelana to taka, która trafia trzema kolejnymi strzałami na sto metrów w piłkę do ping-ponga. Dla drugiego sprawę załatwią dwa strzały, ulokowane np. w piłce do koszykówki na dystansie 50 metrów!

I to jest najważniejszy, fundamentalny błąd zapisów rozporządzenia. Brak normy, zgodnie z którą broń można uznać za przystrzelaną. I w sprawie tej absolutnie nic nie da się zrobić. Prawodawca nie tylko sam nie podaje definicji broni przystrzelanej, ale też nie upoważnia jakiegokolwiek podmiotu, np. PZŁ, do tego, by normę taką stworzył!

Aktualna sytuacja prawna przystrzelania broni jest beznadziejna. W Rozporządzeniu ministra środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, zwanym popularnie przez myśliwych regulaminem polowań, nałożony jest na myśliwego obowiązek przystrzelania każdej broni myśliwskiej co najmniej raz w roku, ale nie wiadomo, jaką broń uznać za przystrzelaną, nie wiadomo, kto i w jaki sposób miałby poświadczać skuteczne wykonanie tej czynności, nie ma też wprowadzonych żadnych ograniczeń w wykonywaniu polowania, czy też jakichkolwiek sankcji dyscyplinarnych za niespełnienie nałożonego obowiązku. Dodatkowo rozporządzenie nikogo nie upoważnia do uzupełnienia opisanych braków.

Instrukcja ZG PZŁ

Kilkanaście lat temu tę oczywistą dziurę próbował załatać Zarząd Główny PZŁ. Ukazała się instrukcja ZG PZŁ w sprawie przystrzelania broni. Dokument zasadnie głosił, że broń przystrzelana to taka, która daje skupienie trzech strzałów, oddanych na dystansie 100 metrów, gdzie wszystkie przestrzeliny ulokują się w polu koła o średnicy 12 centymetrów.

Dodatkowo instrukcja zawierała wzór pisemnego zaświadczenia o przystrzelaniu broni, oraz upoważniała instruktorów strzelectwa myśliwskiego, a także rusznikarzy, do wystawiania takich zaświadczeń, oraz do ewentualnego przystrzeliwania broni, powierzanej im w tym celu przez myśliwych.

Instrukcja była sporządzona racjonalnie. Jednakże dokument obarczony był grzechem pierworodnym – nigdy nie miał żadnej mocy prawnej. A to z tego powodu, że autor rozporządzenia, minister środowiska, nie upoważnił nikogo do rozbudowania, do precyzowania regulaminu polowań. Była to absolutna legislacyjna samowolka, dokonana w dobrej wierze, ale nigdy nie istniejąca w obszarze prawnym.

I dokładnie tak sytuację ocenił sam Zarząd Główny PZŁ, który w oficjalnym komunikacie z dn.16 czerwca 2020 r. potwierdza, że Ustawodawca nie przewidział żadnej sankcji za niewykonanie powinności, jaką jest przystrzeliwanie broni raz do roku. Brak jest również szczegółowych uregulowań na temat procedury weryfikacji wywiązywania się przez myśliwych z takiego obowiązku.

Używając słów najprostszych – przepis o przystrzelaniu broni – to martwe prawo!

Patologia w kołach

Są jednak koła łowieckie, do których ta prosta prawda nie dotarła. Ich zarządy domagają się, aby myśliwi dostarczali zaświadczenia o przystrzelaniu broni, wystawione przez instruktora strzelectwa myśliwskiego, lub rusznikarza. Stosują przy tym wskazania, zawarte w instrukcji, czyli trzy kule na sto metrów w pole koła o średnicy 12 centymetrów.

Jaką wynaleźli podstawę prawną? Absurdalną. Uchwałę walnego zgromadzenia członków koła, powziętą na podstawie par. 36 pkt 11 Statutu PZŁ, głoszącą, że upoważnienie do wykonywania polowania indywidualnego na zwierzynę grubą może otrzymać jedynie myśliwy, który przedstawi zaświadczenie o przystrzelaniu broni. Od spełnienia tego warunku uzależniony jest, mocą takiej uchwały, udział myśliwego w polowaniu zbiorowym, jeśli w trakcie polowania może być strzelana zwierzyna gruba.

To bezprawie! Nie chodzi tylko o to, że Ustawa Prawo Łowieckie w art. 42 wymienia jedynie legitymację członkowską PZŁ, pozwolenie na broń oraz – w przypadku polowań indywidualnych – dodatkowo upoważnienie do wykonywania polowania indywidualnego, jako dokumenty, które myśliwy musi posiadać przy sobie i milczy o zaświadczeniu o przystrzelaniu broni.

Przede wszystkim chodzi o to, że minister środowiska redagując rozporządzenie nie przewidział za niedochowanie jego zapisów żadnych ograniczeń w wykonywaniu polowania, żadnych sankcji dyscyplinarnych, ani też nie upoważnił nikogo do opracowania i wdrażania takowych.

Każda taka uchwała musi być uchylona przez właściwy zarząd okręgowy PZŁ w trybie nadzoru sprawowanego nad kołami łowieckimi. Zarząd okręgowy zobowiązuje i upoważnia do takich interwencji zapis par. 98 ust. 1 Statutu PZŁ.

Myliłby się ten, kto sądzi, że zarządy okręgowe w okresie tuż po wiosennych walnych zgromadzeniach nic innego nie robią, lecz pilnie wertują setki, a nawet tysiące przesłanych im uchwał walnych zgromadzeń, szukając w nich błędów i uchybień, po to, by uchwały takie w trybie nadzoru uchylać. Nie ma co ukrywać, że potrzebny tu bywa niekiedy tzw. sygnalista i nie chodzi wcale o dęcie w rogi.

Myśliwy, który chce, aby zarząd okręgowy uchylił bezprawną uchwałę walnego zgromadzenia w sprawie przystrzelania broni, może sam złożyć wniosek o przeprowadzenie takiej procedury. Upoważnia go do tego zapis par. 114 ust 1 oraz 114 ust. 2 pkt 2 Statutu PZŁ.

Herezja do kwadratu

Teoretycznie uchylenie bezprawnej uchwały walnego zgromadzenia w sprawie przystrzelania nie powinna przerastać możliwości intelektualnych przeciętnego zarządu okręgowego PZŁ, ale od reguły tej mogą być wyjątki. Oto jeden z ZO PZŁ z centralnej Polski sam zachęca koła do łamania prawa. Tamtejszy łowczy okręgowy – nie personalizujmy, bo nie o to tu chodzi – wydał komunikat, w którym postuluje do zarządów kół o bezprawne działania.

Łowczy zaleca, aby koła organizowały dla swoich członków zbiorowe, obowiązkowe przystrzeliwanie broni. Oczywiście, nie podaje, jaką broń można uznać za przystrzelaną, a jaką nie, ale domaga się pisemnego sprawozdania z takiej imprezy. Raport ma zawierać, między innymi, imię i nazwisko myśliwego, rodzaj przystrzelanej broni, jej markę i numer fabryczny.

To nie koniec. Łowczy pisze – tu zacytujmy dosłownie – „brak przystrzelenia broni myśliwskiej władze kół łowieckich muszą traktować jako brak wykonywania obowiązków myśliwego i to powinno skutkować odpowiednią sankcją określoną przez organy koła łowieckiego – np. brakiem wydania myśliwemu upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego.”

Prawnicza herezja do kwadratu. Już wykazaliśmy, że przepis, nakazujący przystrzeliwanie broni co najmniej raz w roku, jest martwy. Jest niemożliwy do spełnienia, ponieważ nie zawiera definicji broni przystrzelonej.

Żądanie raportu z przystrzelenia jest nielegalne, bo zapis z regulaminu polowań milczy w sprawie sposobu dokumentowania tej czynności. Wszelkie sankcje za niedopełnienie obowiązku przystrzelania, np. w postaci ograniczenia możliwości wykonywania polowania, są nielegalne, ponieważ zapis w rozporządzeniu nie przewiduje jakichkolwiek sankcji za niespełnienie tego obowiązku.

Wszystko to jest zresztą literalnie zapodane w cytowanym już stanowisku Zarządu Głównego PZŁ z dn. 16 czerwca 2020 r. Gdyby łowczy okręgowy czytał komunikaty swoich zwierzchników – do kompromitacji by nie doszło.

Nielegalne oczekiwania

To nie jedyny błąd łowczego okręgowego. Wnosi on w swoim komunikacie o przesyłanie mu danych o broni, będącej w posiadaniu członków koła – rodzaj, marka, numer fabryczny. Tymczasem żaden element struktury Polskiego Związku Łowieckiego – koło, zarząd okręgowy, Zarząd Główny – nie jest uprawniony do tego, by żądać od posiadaczy broni takich danych. Jedynym podmiotem, który takie kompetencje posiada, jest właściwy terytorialnie dla posiadacza broni Komendant Wojewódzki Policji. Jednoznacznie mówi o tym art. 27 ust.2 pkt 1 lit. A, oraz art. 27 pkt 4 Ustawy o broni i amunicji.

Komunikat łowczego okręgowego zawiera także błąd logiczny. Żąda danych broni, ale zapomniał, że przystrzeliwuje się broń z konkretnym urządzeniem celowniczym. Mogą to być fabryczne mechaniczne urządzenia otwarte lub zamknięte, kolimator, luneta optyczna lub urządzenie optoelektroniczne, ale informacja o przystrzeleniu musi zawierać dane o użytym urządzeniu celowniczym. Inaczej jest bezsensowna.

Część zarządów kół łowieckich spełniła jednak nielegalne oczekiwania łowczego okręgowego. Pozostałe zarządy, bardziej obyte w meandrach prawa, komunikat z okręgu zignorowały. By była jasność – łowczy okręgowy działał w dobrej wierze. Zabrakło mu jednak znajomości przepisów i umiejętności ich interpretowania.

Będą zmiany…

Prawodawca dostrzegł problem i zapowiada zmiany. Nowe wskazania w sprawie przystrzelania broni pomieszczone będą najprawdopodobniej nie w regulaminie polowań, ale w samej Ustawie Prawo Łowieckie. I będzie to ruch słuszny.

Już od lat prawnicy łowieccy sygnalizują problem z rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz. Rozporządzenie jest jednym z aktów wykonawczych Ustawy Prawo Łowieckie, ale w niektórych kwestiach wykracza poza obszar delegacji ustawowej. Tak jest m.in. w sprawie broni, używanej do wykonywania polowania.

W marcu tego roku resort klimatu i środowiska zwrócił się do Polskiego Związku Łowieckiego o opinię-sugestię, dotyczącą przyszłych zasad przystrzeliwania broni.

W odpowiedzi Naczelna Rada Łowiecka podjęła uchwałę nr 337/2025 z dnia 30 maja 2025 W sprawie stanowiska Naczelnej Rady Łowieckiej dotyczącego zmian w przepisach o przystrzeliwaniu broni.
W swojej uchwale NRŁ pisze: „W ocenie Naczelnej Rady Łowieckiej uregulowanie kwestii obowiązków myśliwego, związanych z przystrzeliwaniem broni, oraz dokumentowaniem tego faktu, powinno zostać uregulowane w ustawie Prawo Łowieckie. Natomiast szczegółowe rozwiązania o charakterze technicznym powinny znaleźć się w przepisach wewnętrznych Zrzeszenia.

Proponuje się dokonać zmiany w Ustawie z d. 13.października 1995 Prawo Łowieckie, polegającej na dodaniu w art. 43 ust. 4 i 5 w brzmieniu : 4. podczas wykonywania polowania myśliwy używa broni myśliwskiej sprawnej technicznie, przystrzelanej nie rzadziej niż raz w roku, na dowód czego ma obowiązek uzyskać zaświadczenie, wystawione przez instruktora strzelectwa myśliwskiego. 5. Zasady przystrzelania broni i uzyskiwania uprawnień instruktora strzelectwa myśliwskiego określa Polski Związek Łowiecki, oraz prowadzi listę uprawnionych instruktorów strzelectwa myśliwskiego.”

To ruch w dobrą stronę. Jeśli ten plan się ziści, to PZŁ sam określi definicję broni przystrzelanej, zasady i warunki przystrzelenie, oraz sposób udokumentowania tej czynności. I będzie do tego upoważniony mocą delegacji ustawowej.

Ale jak powinna wyglądać przyszła uchwała Naczelnej Rady Łowieckiej, precyzująca kwestie przystrzelania broni? Sprawa nie jest nowa. Dekadę temu resort środowiska przyjął wreszcie do wiadomości, że przepis o przystrzelaniu broni w istocie jest martwy. Zbiegło się to z uzasadnioną presją na to, aby regulamin polowań oczyścić z zapisów, które wykraczały poza delegację ustawową. Przepisy o przystrzelaniu miały trafić bezpośrednio do ustawy. Myśliwska młodzież tego nie pamięta, ale w tamtym czasie relacje między Ministerstwem Środowiska i PZŁ były naprawdę dobre. W efekcie resort w kuluarowych rozmowach zasugerował, aby Zarząd Główny PZŁ przygotował rodzaj roboczego projektu nowego prawa.

Niżej podpisany nie kryje satysfakcji z powierzenie mu wypracowania części wstępnego projektu przyszłej nowelizacji ustawy. Zadanie obejmowało kwestie broni i amunicji dopuszczonej do wykonywania polowania w Polsce, oraz dopuszczonych urządzeń celowniczych. W tym, oczywiście, problem przystrzelania broni.

Zasugerowałem wówczas zleceniodawcom, aby przystrzelanie broni było zupełnie pominięte w regulacji prawnej i powierzone wyłącznie sferze etyki łowieckiej. Nie było jednak na to zgody. Przepisy, dotyczące przystrzelania, miały nieodwołalnie trafić do ustawy.

Broń przystrzelana

Pracę oparłem na wytycznych Polskiej Normy ,,Broń myśliwska – wymagania i badania” (Polski Komitet Normalizacyjny, PN-V-86003, wrzesień 1999r.). Spora część myśliwych pewnie nie wie, że norma taka istnieje. Faktem jest, że do tej pory podczas tworzenia przepisów łowieckich Prawodawca po nią nie sięgnął.

Podstawowym parametrem uznania broni za przystrzelaną powinna być celność broni, oraz skupienie przestrzelin. Gdy idzie o skupienie broń przystrzelana – bez względu na rodzaj urządzenia celowniczego – powinna osiągać przynajmniej najniższe, dostateczne skupienie, opisane w Normie, czyli trzy kolejne przestrzeliny w polu koła o średnicy 120 mm przy odległości do celu 100 m z postawy siedzącej za stołem strzeleckim z wykorzystaniem dowolnej podpórki – worków z piaskiem, statywów bądź imadeł strzeleckich.

Kolejny parametr to celność, czyli dążenie do tego, aby trzy kule w skupieniu co najmniej dostatecznym, uderzały tam, gdzie myśliwy chce, by uderzały.

Najprościej byłoby zapisać, że broń przystrzelana to taka, gdy średni punkt trafienia, wyznaczony z trzech przestrzelin zachowujących dostateczne skupienie, pokrywa się z punktem celowania. Mówiąc prościej broń strzela na 100 m w punkt.

W praktyce polowania, nawet na stosunkowo krótkim dystansie 200 metrów maksymalnej odległości do zwierza, zasady tej stosować nie można, bo wymagałoby to brania przez strzelca poprawki na odległość. Dlatego też opracowano dla niemal każdego kalibru i elaboracji tak zwany optymalny dystans przystrzelenia, określany w literaturze jako GEE lub MRD. Przystrzelanie broni do strzelania w punkt na optymalnym dystansie w praktyce uwalnia strzelca, zwłaszcza mniej wyszkolonego, od brania poprawek, wynikających z odległości od celu.

Dystans GEE-MRD większości kalibrów jest znacząco większy, niż 100 metrów. Z zasad balistyki zewnętrznej wynika, że trajektoria pocisku, przystrzelanego na GEE-MRD daje na dystansie 100 metrów niewielkie przewyższenie nad punktem celowania, wynoszące, w zależności od parametrów naboju, ok 2-4 centymetrów.

Skomplikowana definicja

Ogromna większość strzelnic, do których mają dostęp myśliwi w Polsce, nie dysponuje torami dłuższymi, niż stumetrowe. Zatem w przypadku przystrzeliwania broni na stumetrowej strzelnicy oczekiwany średni punkt trafienia musi znajdować się – w zależności od parametrów naboju – o 2-4 cm powyżej punktu celowania.

Zatem definicja broni, uznanej za przystrzelaną do celów łowieckich, powinna brzmieć: Za broń przystrzelaną uznaje się broń, która osiąga na dystansie 100 m skupienie trzech kolejnych strzałów nie gorsze, niż zawarte w polu koła o średnicy 120 mm, bez względu na rodzaj użytego urządzenia celowniczego, z uwzględnieniem, iż średni punkt trafienia, wytyczony z trzech kolejnych strzałów, pokrywa się z punktem trafienia, oczekiwanym przez strzelającego.

Definicja ta tylko z pozoru wydaje się skomplikowana. W istocie zawiera oczekiwane minimalne parametry zarówno skupienia, jak i celności. Oczywiście, inaczej trzeba potraktować broń, wyposażoną w więcej niż jedną lufę gwintowaną. Chodzi głównie o tzw. ekspresy kulowe, czyli broń o dwóch lufach gwintowanych oraz dryling-ekspresy, czyli broń z dwiema lufami gwintowanymi i jedną gładkościenną.

Precyzyjne zjustowanie luf oferują jedynie najznamienitsi producenci. Zatem w przypadku takich konstrukcji w przyszłym przepisie parametry skupienia i celności mogą być luźniejsze. Tym bardziej, że broń ta używane jest głównie w trakcie polowań zbiorowych, więc gorsze skupienie i słabsza celność rekompensowane są krótszym dystansem strzału.

Zaświadczam, że…

Pomyślnie przeprowadzony proces przystrzelania broni ma być potwierdzany zaświadczeniem. Co dokument taki powinien zawierać? Precyzyjne dane broni: rodzaj, kaliber, producent, model i numer fabryczny. Integralną częścią strzelającego zestawu jest urządzenie celownicze, które było użyte do przystrzelania. Zatem również dane celownika – mechaniczny otwarty (muszka i szczerbinka), mechaniczny zamknięty ( muszka i przeziernik), kolimator, luneta optyczna, urządzenia optoelektroniczne. W przypadku urządzeń innych, niż fabryczna muszka ze szczerbinką zaświadczenie powinno zawierać dane celownika – marka, model, parametry, a także, co u większości producentów jest standardem, numer fabryczny.

Może się zdarzyć, że zaświadczenie będzie opiewało na kilka celowników np. lunetę optyczną i urządzenie optoelektroniczne, jeżeli w istocie przystrzelano broń kolejno na kilku różnych urządzeniach celowniczych. Zaświadczenie dotyczy broni i celownika, zatem nie ma konieczności, by zawierało dane personalne właściciela broni.

Uprawnionym do wydania zaświadczenia powinien być instruktor strzelectwa myśliwskiego, w obecności którego strzelec przystrzelał broń, ale także rusznikarz. Zarówno instruktor, jak i rusznikarz, powinni być uprawnieni do przystrzelania broni, powierzonej im w tym celu przez jej posiadacza. Oczywiście, jest to gorsza opcja, niż osobiste przystrzelanie, ale myśliwi sięgają po nią nierzadko.

Sugestie te trafiły do wstępnych projektów nowelizacji ustawy, ale ich żywot był krótki. W roku 2015, po wyborach parlamentarnych, zmienił się układ sił politycznych, zmieniło się szefostwo resortu środowiska. W efekcie ustawa Prawo Łowieckie została znowelizowana w 2018 roku, ale nie rozwiązując niemal żadnego problemu pozbawiając między innymi PZŁ samorządności.

Absolutne minimum

Skonstruowanie przepisów według takich sugestii z pewnością uporządkuje sprawę. Ale to, oczywiście, absolutne minimum. Co powinien robić myśliwy, który czuje respekt przed kanonami etyki wobec zwierza?

Praktyka polowania sugeruje, że broń powinna być przystrzeliwana nie raz na rok, ale co najmniej dwa razy w roku. Chodzi o strzelanie latem i zimą. Wielkich mrozów u nas nie ma już od dawna, ale zawsze się może zdarzyć, że różnica temperatury powietrza między upalnym lipcowym popołudniem i mroźną styczniową nocą wyniesie nawet 40 stopni. Inne będą parametry lufy, pocisku, inna szybkość ognia od spłonki, wreszcie inne ciśnienie gazów, wynikające ze zmienionych parametrów prochu. Do tego inny opór powietrza, spowodowany jego zmienioną gęstością. Pozornie są to odmienności do rozważań akademickich, ale nałożone na siebie sprokurują różnicę w średnim punkcie trafienia już kilkucentymetrową!

Prócz tego każdy upadek broni, każdy uraz mechaniczny na tyle silny, by mógł spowodować np. zmianę na montażu, powinien być wezwaniem na strzelnicę. Przystrzelanie jest niezbędne po zmianie amunicji. Nie chodzi tylko o zmianę producenta, ale także zmianę rodzaju pocisku, czy gramatury. Puryści strzeleccy sprawdzają, czy broń bije tak samo po zmianie fabrycznego oznaczenia serii dokładnie tych samych nabojów.

Największy szacunek budzą myśliwi, którzy odwiedzają strzelnicę po spudłowanym zwierzu. Szukając przyczyny pudła wykluczają element do wyeliminowania najprostszy, czyli błąd po stronie sprzętu.

Przystrzelanie broni tylko raz w roku nie spełnia warunków zadania. Nie ma nic wspólnego z etyką łowiecką, ani praktyką polowania. Ale lepsze to niż nic.

Autor jest strzelcem klasy mistrzowskiej,
lektorem PZŁ w dziedzinie strzelectwa
i w dziedzinie prawa łowieckiego.

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Przepis na zbiorówkę

Wszyscy wiemy, jak zorganizować polowanie zbiorowe, ale niekiedy nam nie wychodzi, dlatego zaprezentuję wszystkie elementy udanej zbiorówki.

Dziczyzna kluczem do akceptacji łow...

Popularność dziczyzny i akceptacja łowiectwa rośnie u naszych sąsiadów 70 % Niemców uważa mięso z dzików, jeleni i saren za smaczne i zdrowe.

Po francusku od XXV lat

Dźwięk Rogów Pszczyńskich słyszał chyba każdy myśliwy. A rogów francuskich? Tych od których wszystko się zaczęło? Na żywo myślę, że niewielu.

Złapać byka za rogi

W ramach budowania pozytywnego wizerunku myśliwych należy wdrożyć kilka projektów, których nie wymyśli żaden specjalista od promocji.

Nieodpowiedzialność i brak wyobraźn...

Temat obowiązkowego przystrzelania broni, jak na dłoni pokazuje, że sami sobie chcemy utrudnić życie, a nawet uniemożliwić polowanie.

Myśliwskie granie

Pszczyna rozbrzmiewała dźwiękami muzyki myśliwskiej. Mistrzostwa Europy były świetnie przygotowaną imprezą!