W czwartek (14 listopada) jak grom z jasnego nieba spadła informacja o chorym dziku znalezionym na granicy trzech województw w powiecie wschowskim. Odkrycia dokonano 6 listopada w pobliżu drogi i zgodnie z procedurami obowiązującymi od 2014 roku pobrano próbkę do badań, a truchło zutylizowano.
Puławy potwierdziły, że dzik był chory na ASF. Tak gorącej informacji nie dało się utrzymać w tajemnicy. To pierwszy przypadek tak blisko zachodniej granicy! Wszystkie służby zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Nie tylko nasze, ale również niemieckie i czeskie.
Sztab kryzysowy wdrożył nową procedurę, która była opisana w nie tak dawno sporządzonej strategii zwalczania ASF – jeszcze nie zatwierdzonej! Dokument w pośpiechu został odszukany. Głównym powodem był problem z odpowiedzią na kilka kluczowych pytań. Szczególnie tych finansowych. W obecnej sytuacji chyba nie będzie już problemów ze znalezieniem płatnika?
Została utworzona 5 kilometrowa strefa ochronna, którą otoczyli płotem leśnicy. Prawdopodobnie dzisiaj stawiane jest kolejne – drugie ogrodzenie! Na wygrodzonym terenie nie będzie można polować. Postawione zostaną tam odłownie, a dopiero w późniejszym czasie powiatowy lekarz weterynarii wyznaczy strzelców, których zadaniem będzie odstrzał wszystkich dzików na zapowietrzonym terenie.
Koła łowieckie będą miały zadnie zmniejszyć maksymalnie liczebność dzików wokół terenu, na którym wykryto wirusa. Wszystko wskazuje, że udało się dość szybko wykryć jego obecność, pomimo, że przeskoczył 300 kilometrów. Niestety służby weterynaryjne nie mają jasnego planu działania. Zwalczamy wirusa od 2014 roku, ale cały czas jest problem z chłodniami dla kół łowieckich, do których mają trafiać tusze odstrzelonych dzików.
Wszyscy zadają sobie pytanie jak dotarł wirus w ten rejon i pewnie nigdy nie poznamy odpowiedzi. Straty już możemy liczyć w miliardach złotych!
Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć kto będzie winnym! Cała odpowiedzialność spadnie na myśliwych. Politycy, rząd i media będą grzmieć, że nie redukujemy dzików, że nie wykonujemy pleceń rządu, że nie współpracujemy z służbami sanitarnymi. Pewnie każda taka wypowiedź będzie się kończyła wnioskiem, że należy zdelegalizować PZŁ!
Nikt nie zastanawia się: dlaczego państwo przez pięć lat nie dofinansowało rolników i nie wygasiło produkcji wieprzowiny, dlaczego nikt nie uświadamia i nie kontroluje obywateli Białorusi i Ukrainy, którzy każdego dnia przekraczają naszą granicę i dlaczego rządzący cały czas nie mają środków na walkę z ASF!