niedziela, 19 stycznia, 2025
Strona głównaPolowanieKto podłożył świnię

Autor

Kto podłożył świnię

Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie podrzucenia pod Brodnicą dzika z wirusem ASF. Policja nie wykryła sprawców. Śledztwo zamknięte – wątpliwości pozostały.

Latem ubiegłego roku robotnicy wykaszali trawę wzdłuż wojewódzkiej drogi nr 543. Na wysokości wioski Szabda pod Brodnicą operator maszyny w ostatniej chwili dostrzegł truchło dzika, leżące na poboczu. Wezwano służby.

Laboratorium w Puławach nie miało wątpliwości – dzik był zakażony afrykańskim pomorem świń. Sprawa zaskoczyła służby weterynaryjne, hodowców i myśliwych. Województwo kujawsko-pomorskie było wolne od ASF. Choroba szalała w Polsce od dekady, a region był jak ta zielona wyspa. Restrykcje sanitarne przeraziły hodowców. Kujawsko-pomorskie to krajowy gigant w produkcji trzody chlewnej. Pogłowie szacowane na ponad milion sztuk.

Sabotaż?

Sprawa była nietypowa. Nic nie wskazywało na to, że nagle w środku „zielonego” regionu pojawi się ASF. Klasyczne ścieżki, którymi idzie zaraza, sugerowały, że pomór pojawi się w regionach graniczących z sąsiednimi województwami, zajętymi przez pomór.

Reklama

Dzika poddano szczegółowym badaniom. Sekcja wykluczyła postrzał z broni palnej. W truchle nie znaleziono jakichkolwiek obrażeń. Dzik nie padł od strzały z łuku, ani bełtu z kuszy, nie zginął w wypadku drogowym.

Instytut w Puławach sporządził genetyczny portret zwierza. I tu zaskoczenie. Genotyp wskazywał, że dzik nie należał do populacji kujawsko-pomorskiej. Geny sugerowały, że przywędrował z Wielkopolski, lub z odległego lubuskiego. Do najbliższego ogniska choroby to 170 kilometrów. Zakażone dziki takich „wycieczek” nie podejmują.

Reklama

Służby zarządziły czesanie terenu w poszukiwaniu martwych dzików. Do badań poszły także – zgodnie z procedurą – próby, pobierane od dzików strzelonych. Zarówno nieliczne dziki padłe, jak i pochodzące z odstrzału, były wolne od ASF. Zrodziło się uzasadnione podejrzenie, że dzika ktoś podrzucił.

Umyślnie. Po to, by wywołać chorobę w jednym z ostatnich regionów kraju wolnym od ASF! Oficjalnie tezę tę wyartykułował na konferencji prasowej kujawsko-pomorski wojewoda, Michał Sztybel. Dzika spod Brodnicy umieścił w jednym rzędzie z tajemniczymi pożarami wielkich rozmiarów, gdzie w ogniu stawały składowiska odpadów, zaś śledztwa, choć nie wykryły sprawców, jednoznacznie wskazywały na umyślne podpalenia.

W tej sytuacji powiatowy lekarz weterynarii w Brodnicy złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na umyślnym rozwlekaniu choroby, zwalczanej z urzędu, poprzez podrzucenie truchła dzika zakażonego afrykańskim pomorem świń. Motyw był oczywisty – wywołanie złych skutków gospodarczych poprzez paraliż produkcji trzody w regionie rolniczo nastawionym na hodowlę świń.

O sprawie powiadomiono także Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Wojna o dziczyznę?

Prokuratura Rejonowa w Brodnicy sprawę potraktowała z pełną powagą. Wstępne czynności, podjęte w ramach postępowania sprawdzającego, sugerowały, że mogło dojść do umyślnego podrzucenia dzika. Działania prokuratury weszły na wyższy szczebel. W sprawie dzika wszczęto oficjalne śledztwo.

Policja i prokuratura badały równolegle dwa wątki. Pierwszy to, oczywiście, sabotaż gospodarczy, uderzający w hodowców z regionu. Nikt nie wyartykułował tego oficjalnie, ale oczy śledczych patrzyły za wschodnią granicę. Jednak kolejna nitka śledztwa dotyczyła spraw krajowych i z polityką nie miała nic wspólnego. W Brodnicy działają ogromne zakłady przetwórstwa dziczyzny. Tusze i gotowe wyroby niemal w całości idą na eksport, głównie do Niemiec.

Pojawiło się uzasadnione domniemanie, że celem sprawców było wyeliminowanie brodnickiego producenta z europejskiego rynku. Tu mocodawcą mogła być któraś z konkurencyjnych, krajowych firm. Jeśli tak – przestępcy osiągnęli swój cel. Eksport brodnickich wyrobów z dziczyzny został wstrzymany.

Niestety, półroczne śledztwo nie dało rezultatów. Materiał dowodowy praktycznie nie istniał. Prokuratura dysponowała jedynie przypuszczeniami i poszlakami.

Kujawsko-pomorskie – padło

Postępowanie właśnie oficjalnie umorzono. Przyczyna – niewykrycie sprawców. W czasie śledztwa choroba weszła do regionu klasycznymi drogami. Ogniska ASF wykryto w gospodarstwach w powiecie chełmińskim. W wiosce Kałdus do utylizacji poszło 35 sztuk świń, zaś w Starogrodzie prawie 130.

Dodatkowo podniesiono dwa dodatnie martwe dziki w wiosce Nogat. Kropkę nad ,,i” postawił dzik chory na ASF, strzelony przez myśliwego w wiosce Gubiny koło Grudziądza.

Województwo kujawsko-pomorskie broniło się przed zarazą równo dziesięć lat. Wreszcie padło.

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

40-letnia droga do łowieckiego staż...

Gdy nasz ojciec, dziadek lub wujek jest myśliwym nie ma problemu, ale kiedy samodzielnie odkrywamy „żyłkę łowiecką” droga do polowania bywa kręta i wyboista.

Zenek kłamie w „Polityce”

Koalicja antyłowiecka „Niech Żyją” w zeszłym tygodniu rzuciła do walki wszystkie siły. Z ukrycia wyszedł nawet Zenon Kruczyński, który tym razem kłamał na temat myśliwych w tygodniku „Polityka”.

Pikuś w dziczej kniei

We współczesnym świecie wielu łowców gubi istotę polowania, ale wspomnienia i fotografie pomagają nam zakotwiczyć nasze więzi z przeszłością. Dzięki czemu lepiej rozumiemy, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd powinniśmy zmierzać…

Słowacja odstrzeli 74 wilków

Słowacja znosi ochronę wilka. Myśliwi mogą odstrzelić w tym sezonie 74 wilków, a minister prosi ich, aby dobrze wykorzystali najbliższe dwa tygodnie.

Łowieckie podsumowanie 2024 roku

Największym sukcesem w kończącym się roku była demonstracja myśliwych pod Sejmem, a porażką łamanie prawa przez Naczelną Radę Łowiecką.

Spełnienia wszelkich zamierzeń łowi...

W tym - dobiegającym końca - roku nie było zbyt wiele sukcesów, dlatego żegnany go bez żalu. Warto sobie jednak przypomnieć o pracy, która zostaje za nami, a która konsekwentnie zmusza nas do dalszych planów, projektów, do nowych wyzwań, jakich zawsze jesteśmy gotowi się podjąć – dla ogólnego dobra, dla całej społeczności myśliwskiej!