Diana z Hiszpanii potępia dyskryminację z jaką spotkała się w sieci społecznościowej. „Instagram pozwala pokazać cycki, ale blokuje polowania”.
Montse poluje i zamieszcza swoje fotografie w sieciach społecznościowych, które coraz mocniej cenzurują treści związane z naszą pasją. Nasza koleżanka z Hiszpanii prawdopodobnie nie zauważyła, że dwa lata temu Instagram w ramach „walki z przemocą” postanowił ukrywać treści, które ich zdaniem potencjalnie nam zagrażają. Dlatego nie zobaczymy postów od osób, których nie obserwujemy, czyli spoza kręgu naszych znajomych…
Walka z przemocą
Montse del Dedo otrzymała wiadomość, że niektórych treści nie można pokazać osobom, które nie obserwują jej konta. Ze zdumieniem odkryła, że były to zdjęcia ze strzelnicy oraz film z polowania na dziki…
Dla wielu myśliwych działania sieci społecznościowych nie wydają się logiczne, a nawet uważają je za bezprawne. Szczególnie, że naszym zdaniem nie publikujemy kontrowersyjnych treści.
Tymczasem ukrywane są posty, które „mogą” ukazywać lub nakłaniać do przemocy. Możemy się oburzać, ale to dostawca aplikacji decyduje, ile nam wolno w jej obrębie pokazać. Jeśli będziemy postępować niezgodnie z regulaminem danego serwisu, to musimy się liczyć z likwidacją konta i całkowitym zakazem używania danej aplikacji…
Magiczne algorytmy
Bardzo często moi znajomi skarżąc się na „zawieszenia” są przekonani, że osoby pracujące w międzynarodowych korporacjach nas nie lubią i oglądając zamieszczane treści cenzurują myśliwych. Prawdopodobnie większość z nas nie kojarzy informacji o „magicznych” zdolnościach algorytmów, o których dyskutowano w mediach po nielegalnym wykorzystaniu danych z Facebooka, aby wpływać na wybory w USA i Wielkiej Brytanii…
To właśnie dzięki tym algorytmom wyświetlane są nam tylko te treści, które wzbudzą nasze zainteresowanie. W ten prosty sposób sieci społecznościowe postanowiły zredukować do minimum możliwość interakcji z osobami o innych poglądach.
Broń, zabijanie, śmierć budzą przerażenie i strach u ludzi oderwanych od natury, dlatego są blokowane. Twórcy mediów społecznościowych do perfekcji opanowali sztukę uzależniania ludzi. Lajki i polubienia działają na nas jak kokaina – wywołują przypływ dopaminy, która jest naturalną substancją chemiczną wytwarzaną przez mózg. Użytkownicy Instagrama, czy Facebooka mają być szczęśliwi i nieustannie wracać do aplikacji.
Depresja i samobójstwa
Pracownicy sieci społecznościowych nie ukrywają, że jesteśmy ich produktem, którego poszukują reklamodawcy – od wielkich korporacji do polityków. Kilkadziesiąt polubień pozwala na stworzenie przez algorytm modelu, który potrafi dokładnie przewidzieć nasze zachowania.
Dzięki temu mechanizmowi sprzedaje się nam usługi, produkty i przekonuje się nas do głosowania na daną partię. Moim zdaniem mamy tu modelowy przykład manipulacji, ale prawdziwym i bolesnym problem, o którym mało się dyskutuje to fakt, że media społecznościowe nie budują szczęśliwego społeczeństwa.
Twórca przycisku „like” na Facebooku wprost przyznaje, że nie miał świadomości, że jego „wynalazek” doprowadzi do tylu depresji i samobójstw. Chęć osiągnięcia sukcesu i zdobycia popularności zderza się z ogromną presją społeczną i coraz częściej wywołuje głęboką frustrację wśród użytkowników tych mediów.
Jak na razie myśliwi nie wymyślili „złotego” sposobu na zaistnienie w mediach społecznościowych. Każdy z nas musi się nauczyć korzystać z tych narzędzi. Bez wątpienia nie powinniśmy się obrażać. Strzelba – atrybut przemocy – wywołuje negatywne emocje w społeczeństwie, a młode dziewczyny w skąpych strojach zawsze będą budzić szerokie zainteresowanie!