Z Andrzejem Brachmańskim znamy się od wielu lat i mamy podobne poglądy na temat łowiectwa. Z wielką przyjemnością opublikowałem jego list, ale chciałbym dopowiedzieć kilka zdań…
Czytając różne komentarze na temat polowania i łowiectwa mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że wielu łowców piszących o zlikwidowaniu związku nie rozumie jaką rolę powinna pełnić organizacja łowiecka, a krytykując zapominają, że przez 20 lat wybudowano 80 procent okręgowych siedzib i strzelnic, które pozwalają nam sprawnie funkcjonować.
Silni i zwarci
Aby można było dalej polować musi istnieć silna organizacja, która ma realny wpływ na stanowione prawo. Tak jak Andrzej napisał, nie zawsze udaje się zatrzymać niekorzystne zmiany, ale jeśli nie będzie związku przeciwnicy łowiectwa nas „zaorają”.
Lista gatunków łownych będzie ograniczana, okresy polowań skracane, a w ustawie będą się nieustanie pojawiać nowe przepisy komplikujące lub wręcz uniemożliwiające uprawianie łowiectwa.
Merytoryczne argumenty w tej dyskusji nie zawsze mają szansę się przebić, dlatego musimy budować szeroką koalicję z wędkarzami, leśnikami, rolnikami, hodowcami zwierząt, pszczelarzami, jeźdźcami i strzelcami. Z taką grupą każda opcja polityczna będzie się liczyć.
Elitarne łowiectwo
Wszyscy znamy powiedzenie, że podczas łowów najważniejsze jest towarzystwo. Wielu myśliwych nie zdaje sobie sprawy, że podtrzymywanie więzi społecznych stało się dzisiaj jedną z najważniejszych wartości polowania!
Drogie łowiectwo wykluczy z naszych szeregów dziesiątki tysięcy myśliwych, których zwyczajnie nie będzie stać na dzierżawę obwodów w trybie przetargów. Jeśli ustawodawca zmieni „zasady” to wyrzuci ich poza nawias naszej społeczności. Pożegnają się ze swoją dubeltówką i będą umierać w samotności.
Wykluczenie emerytów byłoby niegodne, ale unicestwienie społecznego modelu, który budowało kilka pokoleń myśliwych będzie miało katastrofalne skutki dla łowiectwa. Myślę, że warto w tym miejscu przypomnieć słowa Marszałka Piłsudskiego:
„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani nie ma prawa do przyszłości”
Myśliwi, który wrzucają w internetową przestrzeń hasła o zlikwidowaniu PZŁ i tworzenia nowego ogólnopolskiego związku – moim zdaniem – mają zerową wiedzę o budowaniu struktur. Dojście do miejsca, w którym jest dziś Polski Związek Łowiecki zajmie 100 lat!
Dobrowolna przynależność…
Andrzej słusznie przywołuje fakt, że w każdym kraju myśliwi mają silny związek i kilka mniejszych, ponieważ przynależność do takich struktur jest dobrowolna. W Polce pewnie kiedyś też tak będzie…
Musimy jednak pamiętać, że obowiązek „zapisania” się po egzaminie łowieckim do PZŁ pozwala utrzymać składkę na względnie niskim poziomie. Jeśli parlament zlikwiduje ten zapis…
Państwo będzie musiało zbudować własny aparat łowiecki w każdej gminie, powiecie i województwie. Jeśli tak się stanie, to możemy być pewni, że „karta łowiecka” będzie kosztować grubo powyżej 1000 zł.
Opłacenie tej daniny będzie dawało wyłącznie prawo do polowania, aby zarzucić strzelbę na ramię będziemy musieli wydzierżawić jeszcze łowisko. Czy przy takich kosztach, będzie nas 130 tysięcy? Opowiadanie bajek, że wolnorynkowy system wywoła powszechną akceptację łowiectwa i przyciągnie kilkaset tysięcy nowych myśliwych jest kłamstwem.
W zachodniej Europie, gdzie funkcjonują małe obwody i przetargi – następuje drastyczny spadek zainteresowania łowiectwem. Polowanie jest coraz droższe i traci akceptację społeczną!
Widmo przetargów
Czy politycy zmienią model łowiectwa w Polsce? Moim zdaniem nie! Mają pełną świadomość, że ewentualna „komercjalizacja” będzie bardzo kosztowna dla skarbu państwa. Dobre obwody zawsze znajdą dzierżawców, ale te które generują szkody staną się bardzo bolesnym obciążeniem.
Szczególnie przy obecnych cenach płodów rolnych żadna opcja polityczna nie będzie ryzykowała takiego ruchu.
Tym bardziej, że może to być kropla, która przeleje czarę goryczy w środowisku rolników, a nikt normalny nie funduje sobie demonstracji pod parlamentem grupy społecznej posiadającej kosy, sierpy i widły.
Wspaniały związek
Andrzej w swoim liście wspomina o demonstracji pod gmachem ministerstwa. Tak się składa, że byłem świadkiem jej organizowania. Na sali konferencyjnej łowczy krajowy Lech Bloch zebrał wszystkich łowczych okręgowych. Zdecydowana większość zgodziła się z nim, że naszą jedyną formą obrony będzie protest przed Ministerstwem Środowiska.
Doskonale pamiętam, że każdy łowczy okręgowy był oddzielnie pytany ilu myśliwych namówi na przyjazd. Z deklaracji wyszło, że pod gmachem resortu będzie protestować grubo ponad 10 tysięcy członków PZŁ. Przecenili swoje możliwości, lub… nie przyłożyli się do tego zadania….
Efekt był wyjątkowo mizerny, ale prawda o tym wydarzeniu jest brutalna. Wielu etatowych pracowników układało się po kryjomu z „dobrą zmianą” widząc w tym szansę na awans. Wszyscy się grubo przeliczyli, ponieważ „zjednoczona prawica” szybko się ich pozbyła i obsadziła stanowiska wiernymi „żołnierzami”.
W tym miejscu można przywołać inny cytat Marszałka Piłsudskiego – lekko dopasowując go do tej sytuacji:
„Związek wspaniały tylko ludzie kurwy”.
Byłem pracownikiem Polskiego Związku Łowieckiego przez 20 lat. Poznałem setki działaczy, których zdecydowana większość rozumiała, że „związek” to gra zespołowa. Trudno uwierzyć, że tak wielu o tym zapomniało i postanowiło na pierwszym miejscu postawić własne ambicje…
Gorzka lekcja za nami. Myśliwi, którzy myślą o kandydowaniu do organów związku powinni wyciągnąć wnioski w tej klęski. Posprzątanie po nieudolnych komisarzach wbrew pozorom nie będzie trudne, ale najważniejszym zadaniem jest szybkie skonsolidowanie naszego środowiska.
Pierwszym krokiem, aby osiągnąć ten cel może być napisanie nowego statutu, który wprowadzi Polski Związek Łowiecki w XXI wiek. Ekipa, która przejmie w przyszłym roku ster musi udowodnić, że społeczny model łowiectwa jest dobry dla przyrody i myśliwych.