Latem generalnie nie myślimy o bażantach. Przypominamy sobie o nich, kiedy spod nóg wyrwie nam się stadko. Wtedy nasze myśli na chwilę przeniosą się do października, kiedy wyruszymy w pole z wyżłami…
Niewielu myśliwych zaprząta sobie głowę refleksją o trudach, jakie muszą pokonać bażanty w czasie upałów. W naszej świadomości funkcjonuje obraz lata jako czasu przyrodniczej sielanki.
Tymczasem lipiec i sierpień to miesiące, w których samice są w bardzo złym stanie fizycznym. Lęgi stanowią dla nich wyjątkowe wyzwanie energetyczne, z pewnością nie dojadały podczas gniazdowania, a teraz zajmują się wodzeniem pisklaków.
W sumie w tym okresie ich masa ciała spada nawet o 30 procent, dlatego właśnie wśród kur możemy w tym czasie zaobserwować więcej upadków niż zimą!
Zbawienny cień
Bażanty latem nie mają lekko. Ich największym problemem jest termoregulacja. Nie mają gruczołów potowych, przez co zwyczajnie się nie pocą. W ich wypadku ochładzanie organizmu polega na szybkim oddychaniu oraz trzepotaniu skrzydłami – niestety, wymaga to dodatkowej energii, a przy szczególnie wysokich temperaturach może okazać się niewystarczające…
W czasie upałów nieporównywalnie gorzej mają pisklęta, ponieważ produkują ponad dwa razy więcej ciepła niż ich rodzice. Na szczęście przewagą piskląt nad dorosłymi jest ich mniejsza masa.
Mimo, że oddychaniem nie są w stanie schłodzić się w wystarczającym stopniu, to jednak tracą więcej ciepła bezpośrednio przez ciało. Mała kulka ma znacznie lepszy stosunek powierzchni do masy niż duża kula. Dlatego małe pisklę może tracić ciepło znacznie szybciej niż dorosły osobnik.
Podczas badań naukowcy zauważyli, że korzyści oferowane latem przez śródpolne remizy mogą być nawet ważniejsze niż zimowe. Im cieplejsza pogoda, tym więcej bażantów będzie używać drzewiastej osłony – cień schładza podłoże, przynosząc ulgę. Jednak w gorące i suche sierpniowe dni to nie wystarczy!
Bezcenna woda
Do przeżycia bażanty potrzebują wody! Przez większość sezonu wegetacyjnego ptaki mogą się bez niej obejść, ponieważ wystarcza im wilgoć pobierana wraz z owadami oraz dostarczana przez poranną rosę. Gdy jednak poziom wilgotności jest niski, a temperatura wystarczająco wysoka, woda staje się niezbędna.
Potwierdza to koncentracja bażantów wzdłuż cieków wodnych i w okolicach obszarów bagiennych. Niestety, melioracja terenów podmokłych i nieadekwatna do potrzeb retencja przekładają się na spadek liczebności nie tylko ptactwa wodnego, ale również bażantów.
Tymczasem badania wskazują, że tereny podmokłe są intensywnie wykorzystywane przez bażanty jako schronienia, miejsca ucieczki, a także osłony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Tereny te zapewniają ponadto ochronę przed drapieżnikami, utrudniając ich ataki, co częściowo tłumaczy, dlaczego populacje bażantów osiągają najwyższe poziomy w sąsiedztwie mokradeł.
Takie obszary, a tak naprawdę otaczające je tereny, zapewniają bażantom idealne miejsca do życia!
Śmierć pisklaków
Mając w łowisku takie miejsca, nie możemy jednak zakładać, że liczebność bażantów będzie wzrastać każdego roku. Niezależnie od jakości łowiska w lipcu przy życiu pozostanie bowiem połowa tegorocznych piskląt!
Najwięcej upadków ma miejsce w pierwszych dwóch tygodniach życia, ale każdy kolejny tydzień przynosi kolejne upadki. Powodów jest wiele i mogą się kumulować – począwszy od zbyt wczesnych lub spóźnionych lęgów po nadmierne wychłodzenie lub przegrzanie piskląt, przede wszystkim jednak z powodu braku odpowiedniej ilości owadów, zabijanych przez chemiczne środki ochrony upraw.
Przypomnijmy, że w pierwszych dwóch tygodniach życia owady stanowią 90 proc. diety młodych. Ich pokarm latem nadal różni się od menu preferowanego przez dorosłe ptaki i wciąż zawiera znaczny udział białka zwierzęcego, dlatego ewentualny brak owadów jest podstawowym powodem upadków. Dorosłe ptaki preferują w tym czasie nasiona chwastów, których w naszym środowisku rolnym również ubywa.
Na szczęście owady nie są jedynym źródłem białka. Natura zapewniła podaż tego składnika również w roślinach (bażanty znajdują go szczególnie w owsie i w pszenicy). W sierpniu ziarna zbóż są wszędzie i młode ptaki zmieniają swoje nawyki żywieniowe. Dlatego pszenica – o ile jest uprawiana – stanowi w tym czasie około 50 procent diety. Kolejna zmiana następuje we wrześniu, kiedy zarówno dorosłe, jak i młode przestawiają się z pszenicy na kukurydzę.
Cenny wapń
Poznając biologię bażanta i pamiętając o różnych zależnościach, możemy świadomie kształtować nasze łowiska, pamiętając przy tym, że wiele czynników nie zależy od nas. Badania naukowe opisują zależności bardzo różnych układów pogodowych oraz stanów i rodzajów siedlisk, przekładające się na bardzo zróżnicowane rozmieszczenie ptaków. Dlatego efekty badań nie zawsze dają się w prosty sposób dostosować do warunków konkretnego łowiska.
Wielu myśliwych zadaje pytanie: „Dlaczego mój kolega ma liczną populację bażantów, podczas gdy w moim łowisku – które jest bardzo podobne – jest ich niewiele?”.
Odpowiedzią może być skład gleby! Już w latach 50. ubiegłego wieku ustalono, że bażanty lubią tereny bogate w wapń. Niższe stężenie tego minerału może przekładać się na liczebność ptaków. Trudno było wykazać powód tej zależności, ponieważ kury i tak preferują pokarm o dużej zawartości wapnia.
Okazuje się jednak, że ubogie w wapń gleby często zawierają dużo ołowiu, kadmu, cynku i baru, czyli pierwiastków toksycznych dla ptaków. Wapń w glebie blokuje wchłanianie tych pierwiastków, podczas gdy rośliny z wysoką zawartością wapnia chronią kury przed toksycznymi pierwiastkami jedynie podczas sezonu lęgowego, ale nie chronią w pozostałych okresach.
Dobre siedlisko lęgowe
Bażanty potrzebują zarówno terenów otwartych – znajdą tam odpowiednią ilość pożywienia i owadów – jak i odpowiednio urządzonych remiz, których w naszych łowiskach jest bardzo niewiele.
Idealna remiza powinna zapewniać im możliwość zdobywania naturalnego pożywienia, osłonę w zimie i latem oraz całoroczną możliwość ucieczki i schronienia przed drapieżnikami. Najlepiej, gdyby miała dziesięć lub więcej rzędów drzew i krzewów usytuowanych w taki sposób, by chroniły przed zimnymi wiatrami w zimie. Krzewy powinny być tak sadzone, by ich zewnętrzne rzędy łapały śnieg, a wysokie środkowe drzewa podnosiły mroźny wiatr ponad remizę.
Najważniejsze jest jednak dobre siedlisko lęgowe. Kury poszukują miejsc, gdzie występuje mieszanka traw i ziół, ponieważ zróżnicowana roślinność zmniejsza gęstość traw i ułatwia pisklakom poruszanie się, zapewniając możliwość ukrycia się przed drapieżnikami, a jednocześnie daje obfitość owadów.
Koszenie wszelkiego rodzaju takich osłon powinno być opóźnione do momentu zakończenia sezonu gniazdowania, czyli do połowy lipca, a najlepiej do sierpnia!
Bardzo ostrożnie należy podchodzić do wpuszczania ptaków ze sztucznej hodowli, ponieważ zwiększają gęstość występowania w ostoi i ściągają drapieżniki, negatywnie wpływając na sukces lęgowy dzikich stad. Wsiedlanie ptaków wolierowych niesie również inny problem – hodowlane ptaki otrzymują paszę z lekarstwami, co zapobiega ich upadkom, ale nie wyklucza nosicielstwa chorób i pasożytów oraz możliwości przekazywania ich dzikim bażantom!
Presja drapieżników
Wiadomo, że drapieżniki były, są i będą głównym czynnikiem dziesiątkującym gniazda bażantów i innych gatunków. Przez odpowiednie zarządzanie łowiskiem możemy jednak znacznie ograniczyć szkodliwe skutki obecności drapieżników, ograniczając ich liczebność lub skuteczność.
Wprawdzie intensyfikacja redukcji liczebności zazwyczaj przekłada się na sukces lęgowy, ale dotyczy to jednak ograniczonych obszarów i w dłuższym okresie nie zwiększa istotnie liczby gniazdujących ptaków.
W tej kwestii kluczowe są działania zmierzające do poprawy jakości siedlisk. Nie tylko zmniejszają one wpływ drapieżników na istniejące gniazda, ale także pozwalają na zwiększenie liczby gniazd, a tym samym liczebności populacji na danym obszarze.
Zwiększone i ulepszone obszary bażancich siedlisk i terenów lęgowych sprzyjają również innym gatunkom zwierząt, które nie znajdują się w strefie myśliwskich zainteresowań, jednak służą poprawie bioróżnorodności i jakości środowiska i znakomicie nadają się do prezentowania ważnej roli współczesnego łowiectwa.
Wzrost liczebności
Biolodzy zajmujący się dziką fauną i florą od wielu lat poszukują mniej kosztownych metod poprawy populacji ptaków gniazdujących na ziemi, a zwłaszcza ich sukcesu lęgowego, dlatego skupili się na wielkości siedliska i jego konfiguracji.
Okazuje się, że jest to najskuteczniejszy sposób zmniejszenia oddziaływania drapieżników – dobrze zaprojektowane siedliska mogą zredukować skuteczność ich ataków nawet o 80 procent!
Największy wpływ na populacje bażanta ma jakość ostoi. W środowisku rolniczym liczba kuraków rośnie wraz ze wzrostem powierzchni łąkowych. Potencjalny przyrost powierzchni użytków zielonych zaledwie o 10 proc. może przełożyć się na nawet 50-procentowy wzrost liczebności populacji!
Wynika on z przyrostu liczby gniazdujących ptaków i istotnego zwiększenia sukcesu w zakładaniu gniazd i wychowania potomstwa.
W lepszych siedliskach populacja znacznie szybciej odbudowuje się po chłodnych i mokrych wiosnach czy surowych zimach. Warto pamiętać, że większe powierzchnie (powyżej 16 hektarów) mają znacznie wyższy wskaźnik sukcesu lęgowego niż obszary o mniejszych rozmiarach.
Na przykład w krajobrazie rolniczym, gdzie podstawą są uprawy zbóż, aktywność drapieżników koncentruje się wokół rowów i dróg, bo tam bażanty najczęściej zakładają gniazda. W łowiskach o zwiększonym udziale powierzchni nieużytkowanych łąk aktywność drapieżników się rozkłada.
Łąki, które nie są koszone są najskuteczniejszym sposobem ograniczania drapieżnictwa. Zapewniają odpowiednie mieszanki traw i krzewów, które są wysoko cenione przez kury bażantów, ponieważ ukrywają gniazda i młode przed presją drapieżników skrzydlatych i naziemnych.
Kwestia dokarmiania
Na koniec pozostał nam jeszcze bodaj najbardziej kontrowersyjny temat zimowego dokarmiania. Anglicy, którzy wypuszczają miliony hodowlanych ptaków, opanowali do perfekcji proces całorocznego karmienia i pojenia. Niestety, w naszych łowiskach ich metodologia jest raczej niemożliwa do zastosowania, przede wszystkim z powodu kosztów.
Zupełnie inne podejście do tego problemu mają myśliwi w USA. Wielkie powierzchnie, na których polują, determinują inne rozwiązania.
Tamtejsi naukowcy odradzają miłośnikom bażantów karmienie! Uznają, że kluczem zdrowej i licznej populacji nie jest zimowe dokarmianie, ale stworzenie ciepłego siedliska. Ich zdaniem środki wydane na poprawę siedliska przyniosą znacznie lepsze wyniki i dadzą lepsze współczynniki przeżywalności zimowej.
Uczą myśliwych, że lekcją z trudnej zimy jest świadomość konieczności stworzenia odpowiedniej osłony termicznej. Dokarmianie bażantów jest najprostszą reakcją na zimę, ale jego skuteczność ustaje wraz z ustaniem dokarmiania.
Zdaniem naukowców najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest praktyczne podejście do poprawy jakości siedliska. Specjaliści przekonują, że dostarczając zboża jako źródła żywności, bardziej szkodzimy bażantom niż im pomagamy, ponieważ miejsca karmienia bażantów zawsze przyciągają drapieżniki i narażają kuraki na śmierć!
Dodatkowo niewłaściwie zlokalizowane podsypy mogą wyciągać bażanty z ich ciepłej zimowej ostoi, a gromadzenie się ptaków w jednym miejscu zwiększa dodatkowo ryzyko transmisji chorób i zużywa cenną energię, ponieważ bażanty zaczynają konkurować o żywność i wzajemnie się przeganiają!
Całkowite zaniechanie dokarmiania będzie się pewnie kłóciło z naszymi przyzwyczajeniami. Jednak w naszych działaniach powinniśmy wykorzystywać wiedzę naukowców i pamiętać, że bażanty są doskonale przystosowane do przeżycia zimy i mogą przeżyć w trudnych warunkach około 30 dni.