Afrykański pomór świń (ASF) rozlewa się u naszych zachodnich sąsiadów. Prawie każdego dnia tamtejsze media podają nowe informacje na temat ognisk i przypadków choroby. Jedna z nich być może zaciekawi nasze władze, ponieważ dotyczy Bawarii, która wprowadziła System Wczesnego Ostrzegania.
Niemcy doskonale wiedzą, że tylko szybkie wykrycie wirusa pozwala skutecznie reagować. Bawarski minister środowiska podkreśla, że traktują obecną sytuację bardzo poważnie. Dlatego badają wszystkie upolowane i odnalezione martwe dziki na obecność wirusa ASF, a gospodarstwa które hodują trzodę chlewną muszą przestrzegać ogólnych środków bioasekuracji. Jednak w przypadku wybuchu epidemii użyją dronów z kamerami termowizyjnymi. oraz…
Wykorzystają ponad 40 psów, które zostały ułożone do poszukiwania martwych dzików. Specjalnie przeszkolenie zostało sfinansowane w ramach projektu, na który Ministerstwo Środowiska wyasygnowało kwotę 150 000 euro.
Ważnym środkiem zapobiegawczym – w ocenie bawarskiego ministerstwa – jest również program zachęt do polowania na dziki. Myśliwi otrzymują zwrot kosztów polowania w wysokości 100 euro za upolowanego dzika.
Bawaria wydała też 400 tysięcy euro na wybudowanie 500 kilometrów płotu na granicy z Turyngią, Saksonią i Republiką Czeską. Tamtejsze Ministerstwo Środowiska wsparło również gminy i miasta przy zakupie około 760 km ogrodzeń ochronnych, a dodatkowo zakupiło około 900 kilometrów pastuchów elektrycznych i zapachowych, które czekają… Szeroko zakrojona jest również kampania informacyjna na temat bioasekuracji i ogólnego uświadamiania obywateli.
Tymczasem Paweł Lisiak bez żadnej podstawy prawnej wprowadza obowiązek organizowania polowań zbiorowych i cotygodniowego raportowania. Zbieranie takich danych to zwykła propaganda i to bardzo niskich lotów. Takie działania nie przyniosą efektów tylko kolejny raz ośmieszą całe nasze środowisko.
Myśliwi każdego dnia próbują uświadomić władze związku jakie mamy problemy i jak je należy rozwiązać. Przedstawiają pomysły na walkę z wirusem, ale nikt nie chce ich słuchać. Doskonałym przykładem jest grupa kynologów, która od wielu miesięcy zabiega o wsparcie Zarządu Głównego PZŁ. Nie oglądając się na koszty – aby udowodnić skuteczność – ułożyli psy do poszukiwań padłych dzików.
W akcie desperacji zorganizowali w sierpniu pokaz w łowisku, do którego dotarł ASF. Podczas tego sprawdzianu na oczach Głównego Lekarza Weterynarii psy odnalazły martwego dzika, którego nikt nie zauważył . Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem. Myśliwym – działającym pod egidą bydgoskiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce – obiecano fundusze na szkolenia, ale dotacja gdzieś ugrzęzła…