niedziela, 24 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościRok bez chłodni – zmarnowana dotacja

Autor

Rok bez chłodni – zmarnowana dotacja

Rok temu ZG PZŁ ogłosił na swojej stronie, że koła łowieckie będą mogły wypożyczyć chłodnie. Opublikowano nawet szczegółowe warunki „konkursu”. Wszyscy się cieszyli, że dostaliśmy 20 milionów dofinansowania. Za taką kwotę można było kupić około 1000 chłodni. Cały projekt miał się zakończyć w marcu 2021 roku.

Reklama

Niestety zadanie przerosło pracowników związku i łowczy krajowy musiał poprosić Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska o przedłużenie terminu. Temat ze względu na ASF jest dla rządu priorytetem, więc nikogo nie dziwi, że prezes funduszu wyraził zgodę.

Pod koniec kwietnia ukazało się długo oczekiwane ogłoszenie przetargu i wszyscy oniemieli. Zamiast tysiąca chłodni okazało się, że ZG PZŁ zmierza kupić: 200 zwykłych chłodni, 200 mobilnych, 17 samochodów terenowych, sześć traktorów (czyli kładów) oraz jedną lawetę.

Reklama

Warunki „przetargu” i termin dostawy były co najmniej śmieszne. W Internecie od razu pokazały się komentarze, że dostawca został wyłoniony przed ogłoszeniem „warunków”.

Tymczasem 2 czerwca pod „ogłoszeniami” pokazała się informacja, że przetarg nie został rozstrzygnięty. Zarząd Główny PZŁ nie rozpoznał właściwie rynku i żadna firma produkująca chłodnie nie złożyła oferty!

Reklama

To całkowita kompromitacja. Tym bardziej, że kilka osób znających temat podpowiadało Pawłowi Lisikowi, że należy podzielić przetarg tak, aby realizacja i terminy dostawy były realne i możliwe do wykonania.

Łowczy krajowy jest generalnie nieufny i kolejny raz zagubił się, błądząc po omacku. Mam jednak dla niego dobrą wiadomość – gdyby rozstrzygnął przetarg, mielibyśmy dużo większy problem. Kwota „zadania” jednoznacznie wskazywała, że przetarg powinien zostać rozpisany w formule unijnej, a nie wewnętrznego regulaminu przyjętego uchwałą ZG PZŁ!

Przewodniczący niebezpiecznie balansuje ostatnio wokół poważnych finansowych kłopotów. Niedawno dowiedzieliśmy się, że rozwiązał umowę z firmą brokerską (jak to uzasadniono „ze względu na utratę zaufania”), co może nas kosztować kilka milionów złotych. Teraz jednak ewentualna konieczność zwrotu 20 milionów skonsumowanej dotacji mogła doprowadzić do bankructwa Polski Związek Łowiecki. Na szczęście możemy odetchnąć z ulgą – problemy mogą mieć tylko członkowie Zarządu Głównego, którzy firmowali ten „niby przetarg”.

Tak naprawdę największym przegranym są jednak koła łowieckie, które nie mają gdzie przetrzymywać odstrzelonych dzików. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że znacząco ogranicza to odstrzał, szczególnie tam, gdzie na terenie jednego obwodu wyznaczone są zarówno strefa czerwona i żółta.

Minister rolnictwa każdego dnia „obrywa” ze wszystkich stron za walkę z afrykańskim pomorem świń. Ciekawe na ile starczy mu cierpliwości, by tolerować kolejne „sukcesy” Zarządu Głównego w sprawie ASF i czy „ze względu na utratę zaufania” nie zechce poszukać sobie jakiegoś innego łowczego?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Składka w górę i bezprawie w PZŁ

Nasz łowiecki parlament zdecydował, aby podnieść składkę na 2025 rok! Rada postanowiła również złamać ustawę łowiecką i wybrać dublera na s...

Prezes Możdżonek zapowiada wyższe s...

W dniu poprzedzającym posiedzenie Naczelnej Rady Łowieckiej prezes Możdźonek zapowiedział podwyższenie składki na 2025 rok.

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.