W całej Europie organizacje antyłowieckie atakują myśliwych. Wpływają na polityków, którzy stanowią prawo i w ekstremalnej sytuacji mogą zakazać polowania. To główny cel naszych przeciwników. Przeszkadza im europejska kultura, dlatego tak zaciekle zwalczają tradycję, która ich zdaniem nie może być powodem zabijania dzikich zwierząt.
We Francji pod naporem ortodoksyjnych wegan zakazano tradycyjnego polowania na drozdy i kosy, co wywołało w środowisku myśliwych wściekłość. Organizacje antyłowieckie triumfują, ponieważ polityka powolnego „odcinania” kolejnych tradycji przynosi doskonałe efekty.
Polowanie „na klej”
Nowe ograniczenia były konsekwencją zapytania Komisji Europejskiej, która dała Francji trzy miesiące na ustosunkowanie się do zarzutu łamania dyrektywy ptasiej. Rząd wolał zakazać tej formy polowań zamiast napisać uzasadnienie. Federacja myśliwych przegrała w sądzie i nie mając innego wyjścia zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym.
W opinii Rzecznika Generalnego Juliane Kokott, która przygotowała wniosek do TSUE prawo stoi po stronie myśliwych. W dokumencie wprost napisała, że ta tradycyjna metoda polowania w szczególności z kulturowego punktu widzenia powinna być chroniona. Tym bardziej, że nie ma wpływu na europejską populację tych ptaków.
Praktyka chwytania „na klej” ptaków, które są potem naturalnymi wabikami jest zgodna z dyrektywą ptasią, ponieważ dotyczy niewielkiej liczby myśliwych kultywujących tą tradycję. Największym zarzutem było przypadkowe łapanie innych gatunków, ale to jest również „akceptowalne” – ptaki można wypuścić.
Trybunał Sprawiedliwości wprost potwierdza, że cele ochrony są równe z potrzebami ekologicznymi, naukowymi, kulturowymi i rekreacyjnymi, a więc potrzebami człowieka.
Unijny trybunał w swoim orzeczeniu w ciągu kilku miesięcy powinien wyjaśnić, czy zachowanie tej konkretnej metody polowań na ptaki stanowi cel, który może uzasadniać odstępstwo od zakazu określonego w dyrektywie ptasiej, a dopiero potem dokonać wyważenia względem innych celów określonych w dyrektywie.
Zdaniem Rzecznika Generalnego zachowanie tradycyjnej metody polowania i ograniczane relatywnie często występujących gatunków, nie stanowi z prawnego punktu widzenia „nierozsądnego wykorzystywania” zasobów przyrodniczych. W przeszłości trybunał wielokrotnie podążał tą linią. Uznając – wbrew wątpliwościom wyrażanym przez wielu rzeczników generalnych – kontynuowanie polowań lub przetrzymywanie dzikiego ptactwa w wolierach za „rozsądne wykorzystywanie”.
Pytanie o polowanie
Włoscy europosłowie również wystąpili o interpretację. Zirytowały ich dyskusje z unijnymi urzędnikami, gdzie bardzo często musieli słuchać, że polowanie nie jest integralną częścią zarządzania dziką przyrodą, a tylko wyjątkiem zapisanym w dyrektywie ptasiej. Postanowili zakończyć jałowe rozmowy – składając kłopotliwe pytanie komisarzowi do spraw środowiska.
Ciągłe redukowanie naszej roli oraz deprecjonowanie łowiectwa tak naprawdę uniemożliwia wypracowanie dobrego prawa. Komisarz Virginijus Sinkevičius musiał oficjalnie odpowiedzieć pięciu parlamentarzystom – czym jest polowanie.
Okazuje się, że łowiectwo słusznie uznaje się za integralną część zarządzania dziką przyrodą. Takie zapisy wynikają z dyrektywy ptasiej oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który wprost potwierdza, że cele ochrony są równe z potrzebami ekologicznymi, naukowymi, kulturowymi i rekreacyjnymi, a więc potrzebami człowieka.
Zaklinanie rzeczywistości
Największymi przeciwnikami zabijania zwierząt są weganie. Ich stosunek do hodowania i strzelania wynika z religii, choć postronnemu widzowi może się wydać, że używają merytorycznych argumentów.
Nic bardziej mylnego. Ich strategia polega na wywołaniu negatywnych emocji wobec myśliwych. Temat zarządzania populacjami oraz ochrony siedlisk – dla nich nie istnieje. Chcą aby widzowie wyobrazili sobie biedną sarenkę, nad którą znęca się myśliwy. Przez pryzmat uczłowieczanych zwierzaków wzbudzają nienawiść!
Próba dyskusji z tymi aktywistami skazana jest na niepowodzenie. Nasze działania z tego powodu muszą być dwutorowe. Z jednej strony nie możemy ustępować pola i walczyć o nasze prawa wykorzystując obecne zapisy, przy jednoczesnej spójnej strategii zmian prawnych, które zagwarantują nam polowanie w przyszłości.
Z drugiej strony prowadzić szeroko rozumianą edukację w sposób przystępny i zrozumiały dla większości społeczeństwa, która będzie miała jednak „ładunek” emocjonalny. Musimy przekonać Europejczyków, że jest możliwe zachowanie zasobów przyrodniczych przy jednoczesnym ich użytkowaniu.