Organizacje ekoterrorystyczne za wszelką cenę próbują udowodnić społeczeństwu, że człowiek nie musi jeść mięsa, a prawie każdy las powinien być rezerwatem przyrody. Myśliwi i leśnicy stali się synonimem największego zła. Atak jest starannie przemyślany, a liderzy tych grup w każdym kraju używają tych samych argumentów oraz metod działania.
Wszędzie najbardziej spektakularnym procederem jest blokowanie polowań zbiorowych. Emocjonujące dyskusje, a nawet rękoczyny doskonale sprzedają się w Internecie. Zdjęcia i filmy zawsze skupiają się na ubitej zwierzynie i krwi, która dla przeciwników jedzenia mięsa jest kluczowym elementem. Wiedzą, że takie obrazki silnie działają na wyobraźnię i wywołają negatywne emocje wśród oderwanych od natury mieszkańców miast.
Przeciwnicy polowania potrzebują radykalnych aktywistów, którzy prowadzą prawdziwą walkę w terenie. Dlatego angażują młodzież, która z natury jest najbardziej podatna na manipulację. Najpierw zabierają ich na wspólne wyprawy, gdzie poznają teren i aktywnie przeszkadzają w polowaniach zbiorowych.
Potem kiedy sezon się kończy „przeszkolone” bojówki intensywnie zajmują się niszczeniem urządzeń łowieckich. Te akty wandalizmu są dowodem na brak wiedzy o polowaniu. Nasi przeciwnicy naiwnie myślą, że brak ambon uniemożliwia polowanie.
Niestety podczas penetrowania łowisk dochodzi do niespodziewanych spotkań, podczas których dochodzi do pobicia myśliwych. Między innymi w ubiegłym tygodniu w Turyngii myśliwy został zaatakowany przez dwóch zamaskowanych młodych chłopców. Sprawcy uciekli.
„Nasi” aktywiści jeszcze nie odważyli się na takie akty terroru, ale już naśladują swoich kolegów z Europy i z wielkim zaangażowaniem ścinają ambony. Zamieszczone w tekście fotografie pochodzą z Wielkopolski.
Bojówki ekoterorystyczne niszczą wszystko, co kojarzy się z polowaniem. Nie wystarcza im tylko sama satysfakcja wyrządzenia szkody. Szukają akceptacji dla swoich czynów w mediach społecznościowych. Kręcą filmy i zamieszczają fotografie.
Radykalna grupa francuskich bojowników „Groupe d’Action Contre la Chasse du Blaireau et du Renard” kilka dni temu opublikowała wideo z ataków jakie przeprowadzają ich aktywiści. W komentarzu napisali „Nie możemy publicznie zachęcać do takich działań, ale możemy powiedzieć: Kto sieje śmierć, widzi spadającą ambonę!”
Jak wdać bandyci – bo trzeba ich nazwać po imieniu – czują się całkowicie bezkarni. Powodem była – tak jak u nas – niska szkodliwość czynu, ale…
Francuski parlament widząc radykalizację organizacji antyłowieckich – miesiąc temu – zmienił prawo. Sabotażyści mogą teraz zostać skazani na rok pozbawienia wolności lub dostać do zapłacenia „rachunek” do 30 000 euro. Podczas sesji plenarnej zatwierdzono również nowe środki dla wzmocnienia bezpieczeństwa samych polowań.
Jestem pewien, że już niedługo pojawią się w Internecie „nasze” filmy, na których zamaskowani ekoterroryści ścinają polskie ambony. Jak widać nie ma innej drogi – jak podniesienie „opłaty” za takie czyny. Jeśli małolat będzie wiedział, że taki wybryk może kosztować 120 tysięcy to dwa razy się zastanowi przed odpaleniem pilarki.
Kto powinien wnioskować o zmianę prawa? Wczoraj zostali powołani nowi członkowie ZG PZŁ – może w natłoku spraw znajdą czas i napiszą krótkie pismo do premiera!