WildMen

Fot Shutterstock

Prawdziwa inwentaryzacja

Drony, termowizja oraz opracowane przez naukowców algorytmy pozwalają sfotografować zwierzynę, rozpoznać poszczególne gatunki i wyznaczyć właściwy plan odstrzału.
Reklama

W lutym 2014 u padłych dzików potwierdzono po raz pierwszy na terenie naszego kraju obecność wirusa afrykańskiego pomoru. Od tego momentu zaraza rozprzestrzenia się i konieczna okazała się redukcja dziczej populacji.

Reklama

Ministerstwo środowiska w 2018 roku nakazało dzierżawcom obwodów łowieckich zmniejszyć populację do jednego dzika na 1000 hektarów. Jednym z największych problemów z jakim musimy się zmierzyć to właściwe oszacowanie populacji, aby móc wyznaczyć poziom odstrzałów zarówno planowych jak i sanitarnych.

Dotychczas stosowane metody inwentaryzacji – jeśli prowadzone są skrupulatnie przez wiele lat – pozwalają jedynie wyznaczyć trend. Wybuch ogólnoświatowej pandemii uniemożliwił stosowanie metody próbnych pędzeń, co zaburzyło cały proces, a większość kół łowieckich musiało zastosować metodę całorocznych obserwacji.

Reklama

Drony i termowizja

Od samego początku jednym z fachowców, który uczestniczył w różnych zespołach zwalczających zarazę jest dr Bartłomiej Popczyk z SGGW. Przez wiele lat był pracownikiem Polskiego Związku Łowieckiego i zaproponował wspólnie ze swoim zespołem przeprowadzenie pilotażowego projektu wykorzystania dronów oraz termowizji do liczenia dzików.

Razem ze spółką Gigaco, oraz z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych i Wojskowym Instytutem Higieny i Epidemiologii od grudnia 2018 roku prowadzą projekt „Zastosowanie innowacyjnych i efektywnych metod i technologii umożliwiających wykrycie watah dzików, identyfikacji osobników z objawami klinicznymi ASF w naturalnym terenie ich występowania”.

Reklama

W ramach projektu opracowany został algorytm, który umożliwia identyfikację dzików ze zdjęć termowizyjnych, wykonanych z bezzałogowych statków powietrznych w ich naturalnym środowisku. Dzięki nowoczesnej technice można teraz nie tylko liczyć zwierzynę, wskazać ich lokalizację na mapie, ale również poszukiwać w terenie jeszcze żyjących dzików mających symptomy afrykańskiego pomoru.

Wszystkie rozwiązania zostały wymyślone, wykonane i wdrożone do realizacji. Wymiernym efektem tego projektu badawczego jest unikatowa wiedza, która pozwoli właściwie zarządzać nie tylko populacją dzików.

Reklama

Praktyczna wiedza

Naukowcy z Gigaco dostali zgodę od ministra środowiska na odłowienie 45 dzików, w trzech rejonach polski – Wielkopolsce, Mazowieckim oraz Lubelskim. Odłowili i wyposażyli w nadajniki GPS 30 dzików, co pozwoliło poznać skalę migracji, areał osobniczy i preferowane siedliska w zależności od pory roku.

Okazuje się, że uśredniony miesięczny areał osobniczy dzików wynosi około 400 ha, przy czym lochy bytują na 500 ha, a przelatki tylko na 250 ha. Wielkość areałów u osobników dorosłych w ciągu roku wykazuje jednak dużą zmienność w mroźnym styczniu było to jedynie 150 ha, a miesiąc później kiedy zrobiło się cieplej ta sama locha bytowała na 900 hektarach!

Średni dzienny dystans dzików wyniósł 3 kilometry, przy czym znów lochy wykazały największe wartości (ponad 4 km) w porównaniu do odyńców (3,5 km) oraz przelatków (niecałe 3 km). Długość dziennych wędrówek wykazują też dużą dynamikę w ujęciu rocznym. Najdłuższe średnie dystanse stwierdzono w czerwcu (ok 5,5 km), zaś najkrótsze w styczniu (nieco ponad 1 km). Najdłuższa trasę z monitorowanych dzików pokonał odyniec, który jednego dnia pokonał 25 kilometrów.

Dzików w łowiskach polnych należy się spodziewać w zadrzewieniach, zakrzaczeniach i sadach. W siedliskach leśnych ulubionym miejscem są lasy mieszane. Badania wykazały jednak różnice w grupach płciowo – wiekowych. Lochy tak jak przelatki preferują las mieszany świeży, zaś odyńce las świeży i bór mieszany.

Liczenie jeleni

Wyniki uzyskiwane podczas projektu związanego z dzikami skłoniły spółkę Gigaco do wystartowania o dofinasowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju z projektem „Automatyczna inwentaryzacja zwierząt kopytnych”. Dzięki uzyskaniu wsparcia naukowcy opracowują teraz metodę inwentaryzacji dla pozostałych gatunków łownych.

Największą korzyścią wykorzystania bezzałogowych statków powietrznych i kamer termowizyjnych do inwentaryzacji to policzenie zwierzyny na całym obszarze obwodu łowieckiego, a nie tylko na powierzchniach losowych, co znacząco minimalizuje błędy.

Zastosowanie odpowiedniego sensora umożliwia wykrywanie zwierząt pod okapem drzewostanu oraz w uprawach leśnych i trzcinowiskach. Zastosowanie metodyki opracowanej przez zespół naukowców oraz sprzętu spółki Gigaco pozwala na uzyskanie wiarygodnych i dokładnych danych dotyczących stanu populacji zwierzyny.

Naukowcy mają już pierwsze praktyczne sukcesy. W kilku obwodach, gdzie nadleśnictwa chciały zwiększyć odstrzał opierając się na całorocznych obserwacjach, koła łowieckie sfinansowały inwentaryzację dronami (którą wykonuje się jednej nocy). Wyniki liczenia potwierdziły mniejszą liczebność jeleni, co spowodowało zmianę w planach odstrzału.

W jedną noc można policzyć zwierzynę w całym łowisku i mieć wiarygodne dane!

Można mieć nadzieję, że już w krótce zakończy się odwieczny spór, co do ilości zwierzyny. Będziemy mogli w pełnym tego słowa znaczeniu inwentaryzować zwierzynę i prawidłowo wyznaczać plany odstrzału.

Bartłomiej Popczyk twierdzi, że inwentaryzacja za pomocą dronów – która niestety nie jest tania – nie musi być wykonywana każdego roku. Zdaniem naszego naukowca wstępne wyniki badań, jego doświadczenie i wiedza pozwala postawić tezę, że drony mogą być wykorzystane raz na pięć lat.

Koszt przeprowadzenia inwentaryzacji dronami to około dwóch tysięcy złotych za 1000 hektarów. Wszystkie koła łowieckie, które zdecydują się zlecić jej przeprowadzenie za pośrednictwem portalu WildMen mogą liczyć na spory rabat! Zapytania proszę przesyłać na adres info@wildmen.pl

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów