Sześć lat temu media pokazywały polowanie, jakie miało miejsce na obrzeżach podpoznańskich Złotnik. 26 listopada 2017 roku odbywała się tam komercyjna zbiorówka. Postrzelony śmiertelnie jeleń byk został zapędzony przez psy w pobliże osiedla domków jednorodzinnych. Całe zdarzenie nagrały kamery monitoringu. Piotr Wesołowski opisał zdarzenie i swoje sądowe zmagania na łamach „Braci Łowieckiej”.
Świadome zadawanie cierpienia
Mieszkańcy byli oburzeni zachowaniem myśliwego, który ich zdaniem powinien odwołać psy i dostrzelić jelenia. Zawiadomili policję, która jednak nie doszukała się znamion przestępstwa w postępowaniu podkładacza, który przez trzy minuty miał się bezczynnie przyglądać jak jego psy zadają niepotrzebny ból konającemu bykowi…
Do akcji wkroczyła fundacja „Ludzie Przeciw Myśliwym”, która zgłosiła przestępstwo do prokuratury. W efekcie Piotr Wesołowski usłyszał zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad bykiem jelenia.
Zdaniem prokuratury świadomie dopuścił do zadawania przez psy myśliwskie – pozostające pod jego opieką – bólu i cierpienia zwierzęciu!
Wyrok nieprawomocny
Rzecznik dyscyplinarny PZŁ podobnie jak Policja nie doszukał się przestępstwa, ponieważ myśliwy nie mógł dostrzelić byka ze względu na odległość od zabudowań. Jednak po ponad pięciu latach procesu Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto uznał, że oskarżony Piotr Wesołowski jest winny…
Nie wziął pod uwagę, że myśliwy w ciągu tych rzekomych trzech minut. Kontaktował się z prowadzącym polowanie oraz drugim podkładaczem, którego psy również były przy rannym byku. Piotr Wesołowski obawiał się ewentualnej szarży jelenia na psy i jednocześnie odpierał słowne ataki oburzonych mieszkańców…
Sędzia niestety nie miał wątpliwości, że pozwolił psom rozszarpywać żyjącego jeszcze jelenia i tym samym dopuścił się przestępstwa. To kolejna sprawa, w której fundacja „Ludzie Przeciw Myśliwym” zbierała datki na swoją działalność i wykazała się większą skutecznością na sali sądowej.
Jak widać ocena takich zdarzeń przez sądy powinna być przestrogą dla wszystkich myśliwych. Szczególnie tych, którzy upubliczniają swoje filmy z polowań…
Oskarżenia i wyroki
Piotr Wesołowski tylko teoretycznie został „łaskawie” potraktowany przez Sąd. Ma zapłacić karę w wysokości czterech tysięcy. Z pewnością będzie się odwoływał. Tak jak Michał Ł., który również został skazany nieprawomocnym wyrokiem za znęcanie się nad dzikiem.
Upublicznił na zamkniętej grupie film ze skłuwania dzika, co było powodem skazania go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Jak również kary dodatkowej: przepadku broni, 10-letniego zakazu polowań i grzywny w wysokości 13 000 złotych oraz wpłacenia 15 000 złotych fundacji „Ludzie Przeciw Myśliwym” (LPM), która występowała w tym procesie, jako oskarżyciel posiłkowy… Sad w drugiej instancji uchylił wyrok i nakazał sprawę rozpatrzyć ponownie!
Ostatnio zgłosił się do naszej redakcji myśliwy, który upublicznił film z dochodzenia sarny. Jego posokowiec odszukał postrzałka, a on wykonał strzał łaski skracając jej cierpienie. Do piszącego testament zwierza doskoczył pies. Na doświadczonego menera złożono doniesienie i prokurator bada sprawę…
Jak na dłoni widać, że temat strzału łaski oraz skłucia postrzałka powinien być jak najszybciej uregulowany w regulaminie polowań. Niestety Zarząd Główny PZŁ – nawet w przypadku oskarżenia swoich pracowników – nie widzi potrzeby wystąpienia z tym do resortu…
W naszym odczuciu wykonujemy polowanie zgodnie z prawem, ale możemy być oskarżeni i skazani, dlatego każdy z nas zanim opublikuje film konającej zwierzyny powinien się dziesięć razy zastanowić, czy warto ryzykować. Społeczeństwo nie rozumie polowania i nie akceptuje zabijania. Większość „zwykłych” ludzi w dobiciu jelenia, dzika, czy rogacza widzi wyłącznie okrucieństwo! Niestety sądy również!