WildMen

Fot Shutterstock

Kiedy łowca ma ból głowy

Wielu myśliwych nie zdaje sobie sprawy, że niegroźna sytuacja lub zwykłe niedopatrzenie może mieć poważne konsekwencje.
Reklama

Przeglądając myśliwskie portale natknąłem się na niewiarygodną z naszego punktu widzenia informację. U naszych zachodnich sąsiadów sąd postanowił odebrać uprawnienia łowieckie myśliwemu, który dochodził postrzałka z „nieodpowiednim” psem.

Reklama

Niemiecki łowca prowadził polowanie zbiorowe i nie zapewnił profesjonalnego zespołu do poszukiwania postrzelonej zwierzyny. Następnego dnia też nie wezwał „zawodowców” – tylko „nieodpowiedzialnie” szukał postrzelonych dzików ze swoim psem, który nie posiadał certyfikatu, co stanowiło naruszenie federalnej ustawy!

To nie jest śmieszne! Nasi koledzy od kilku lat, taki przepis forsują również w naszym kraju. Ich zdaniem niemieckie prawo jest doskonałe, ponieważ przymusza myśliwych do posiadania rodowodowego psa i certyfikatu użyteczności.

Reklama

Moim zdaniem takie nakazy są zwyczajnie przerostem formy nad treścią i mam nadzieję, że nigdy nie będą obowiązywać w naszym kraju, ale… Nieprzestrzeganie polskiego prawa – też może mieć poważne konsekwencje.

Pies na polowaniu

Wszyscy myśliwy doskonale znają prawo łowieckie i niekiedy zapominamy, że musimy bardziej niż inni przestrzegać prawa, które zapisano również w innych aktach prawnych.

Reklama

Pierwsza, która przychodzi mi do głowy jest związana z naszymi czworonożnymi towarzyszami łowów. Pewnie niewielu myśliwych ma świadomość, że zbiórka przed polowaniem na stacji benzynowej może być bardzo kosztowna. Szczególnie jeśli w oczekiwaniu na kolegów wypuścimy psa z samochodu.

Ostatnia nowelizacja wprowadziła obowiązek oznakowania psów, które są spuszczone ze smyczy(np. identyfikatorem na obroży). Jeśli tego obowiązku nie dopełnimy możemy otrzymać mandat nawet do 5 tysięcy. Brak podbitej książeczki szczepień to kolejne 5 tysięcy, a nie usunięcie „zanieczyszczeń” z miejsca publicznego to jeszcze jedno 5 tysięcy.

Reklama

Przerwa na kawę

Wielu z nas jadąc na polowanie zatrzymuje na wspomnianej stacji benzynowej. Robiąc przerwę na kawę nie widzimy żadnego niebezpieczeństwa, przecież cały czas mamy na oku nasz samochód i broń!

Tymczasem stacje i parkingi to miejsca, na których nie brakuje złodziei. Otwarcie auta i odjechanie to dla nich sekundy. W takich przypadkach na nic się nie zdadzą tłumaczenia, że byliśmy od samochodu 10 metrów. Każdy sąd uzna pokrzywdzonego myśliwego za winnego, co w konsekwencji wiąże się z utratą pozwolenia na broń!

Brak długopisu

Zawsze w moim samochodzie mam kilka długopisów. Tak na wszelki wypadek. Końcówka sezonu była powodem wyjazdu na łowy i długiego spaceru. Szczęście sprzyjało, ale na zestrzale pozostało tylko kilka kropel farby.

Zadzwoniłem po pomoc i zwierz został odnaleziony, ale wszystkie moje „pisadła” odmówiły współpracy. Na szczęście i w tym przypadku koledzy nie zawiedli.

Zgodnie z regulaminem przed podjęciem czynności transportowych mamy obowiązek dokonać odpowiedniego wpisu w odstrzale. To prosta czynność, ale jeśli nie przywiązujemy szczególnej uwagi do takich „błahostek” to radość z upolowania jelenia bardzo szybko może się przerodzić w tragedię i oskarżenie o kłusownictwo!

KALENDARZ WILDMEN TERAZ 40% TANIEJ!

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów